|
Autor |
Wiadomość |
Rafald |
Wysłany: Sob 15:40, 14 Paź 2006 Temat postu: |
|
Naprawdę nie ma za co |
|
|
BananaYoghurt |
Wysłany: Sob 11:44, 14 Paź 2006 Temat postu: |
|
Dzięki za miłą opinię. Nie wiem czy naprawdę tak jest, w każdym razie bardzo mi miło |
|
|
Rafald |
Wysłany: Pią 23:38, 13 Paź 2006 Temat postu: |
|
Nie mogę...
Mana mi się skończyła
Tam było, co wytknąć... U ciebie jest tego za mało.
Po prostu u niej czułem niedosyt wiedzy, a u ciebie wiem wszystko, co trzeba. W końcu pisałaś tylko legendę, w której najważniejsze role odgrywał dąc i żelazo A ona pisze opowiadanie... Ja, jako czytelnik wymagam, aby przez opowiadanie przewinęła się plejada różnych postaci, świetnie scharakteryzowanych. No i opis miejsc i sytuacji. U ciebie nic dodać - nic ująć. Jest legenda i jest o niebo lepsza od legendy o smoku wawelskim. Tyle powiem |
|
|
BananaYoghurt |
Wysłany: Pią 14:57, 13 Paź 2006 Temat postu: |
|
No a weź mi daj taką szczegółową krytykę jak Wiewii ... |
|
|
Rafald |
Wysłany: Pią 13:29, 13 Paź 2006 Temat postu: |
|
Ale my wiemy |
|
|
BananaYoghurt |
Wysłany: Czw 21:06, 12 Paź 2006 Temat postu: |
|
Czy ja wiem... |
|
|
vanessa17 |
Wysłany: Wto 23:05, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
ale wyszło zawaliste:P |
|
|
BananaYoghurt |
Wysłany: Wto 23:00, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
hehe... Miło że wam się podoba ale to bło pisane pod presją bo dla koleżanki na polaka. |
|
|
vanessa17 |
Wysłany: Wto 21:23, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
Szuakj szukaj ciekawe czy znajdziesz |
|
|
Rafald |
Wysłany: Wto 19:17, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
Przeczytałem całość. Legenda dziwna, aczkolwiek oryginalna. BArdzo przypadła mi do gustu. Chyba wybiorę się jutro do Puszczy Sandomierskiej po żelazo. A może znajdę nawet Masywny Dąb 'Szczęścia'? |
|
|
vanessa17 |
Wysłany: Pon 17:30, 09 Paź 2006 Temat postu: |
|
Jakże orginalne !! |
|
|
Ireath |
Wysłany: Pon 15:14, 09 Paź 2006 Temat postu: |
|
Wspaniała legenda Banano ^^ Ten Masywny Dąb był super ^^ Skąd ty ten pomysł wytrzasnęłaś? |
|
|
BananaYoghurt |
Wysłany: Pon 14:45, 09 Paź 2006 Temat postu: Legenda dla Ani |
|
LEGENDA O MASYWNYM DĘBIE I UKRYTYM ŻELAZIE
Od Banany dla Ani
Hen daleko, między jednym szczytem sięgającym ponad chmury a bezkresnym morzem rozciągał się dziki zielony las. Przezeń przemieszczały się ludy koczownicze i wędrowne zwierzęta przedziwnych kształtów i kolorów, których nawet najwybitniejszy zoolog nie potrafiłby sobie wyobrazić. Lasy te umownie podzielono na wschodnie i zachodnie
Drzewa części wschodniej były wyższe od tych z zachodniej i znacznie od nich mocniejsze. Miały też inne kształty liści. Zachodnie zaś potrafiły pięknie kołysać się na wszystkie strony, dzięki czemu dekorowały swoją osobą całą puszczę.
W miejscu gdzie drzewa mieszały się, a było ono tak deszczowe jak same chmury tam gdzie nawet najważniejszy z bogów tych okolic nie potrafił się wdrapać, stał dąb. Drzewo z pozoru zwyczajne. Jego korzenie rozrastały się we wszystkich kierunkach świata a korona sięgała tak wysoko i była tak gęsta, że stojąc pod nim nie dało się zauważyć nieba.
Inne drzewa zawsze zazdrościły dębowi jego masywności.
Było jednak w lesie takich wiele, lecz o ich istnieniu wiedziały jedynie otaczające je w koło brzozy.
Masywny Dąb miał niesamowita historię i krył w sobie wiele tajemnic, dlatego tak chętnie inne drzewa słuchały jego opowieści.
Pamiętał on czasy, gdy przez puszczę przedzierali się źli ludzie a także wszystkie bitwy przedziwnych zwierząt. Tak, tak… Masywny Dąb miał doskonałą pamięć. Uśmiechał się wtedy do siebie i z zapałem opowiadał opowieści liściom fruwającym to tu to tam i malutkim drzewom. Osikom, brzozom i świerkom.
Pewnego dnia Masywny Dąb, a było to jeszcze wtedy, gdy jego korona nie miała tak licznych liści a wielkością dorównywał niewielkim krzewom, zauważył w lesie inny dąb, kropka w kropkę podobny do niego. Krzyknął, więc na niego z zazdrości i trzepnął w niego najdalszą gałęzią tak, że należące do niego liście znalazły się na szczycie skromnej korony rywala.
-„Jakim prawem podszywasz się pode mnie?”- Zawył po dębowemu.
Sobowtór spojrzał na niego z żalem.
-„Kim ty niby jesteś, żeby mnie tak poniżać”- Zaśmiał się.
Dąb zastanowił się chwilę.
-„Jestem… Jestem drzewem szczęścia!”- Odpowiedział pewnie.-„Ludzie przychodzą do mnie po złoto!”
Podobny pokiwał koroną dając znać, że nie wierzy w ani jedno jego słowo.
„Jeszcze zobaczysz kolego! Jeszcze zobaczysz”- Dodał wytrącony już zupełnie z równowagi.
Ten drugi popukał się gałęzią z głupim uśmieszkiem w pień i zanurzył, w dębim głębokim śnie.
Niektórzy powiadają, że dęby potrafią zasnąć na kilkaset lat i nie reagując na nic przeżyć znacznie dłużej niż te, które doskonale bawią się bez drzemki.
Masywny Dąb wiedział, że sobowtór obudzi się nieprędko i zaczął obmyślać plan jakby mu pokazać swoje szczęście, gdy się obudzi…
Następnego ranka, gdy słońce pozwoliło dębimi oczami zobaczyć świat(trzeba wiedzieć, że dęby podobnie jak ludzie widza tylko w jasności), zabrał się do pracy.
Wygiął swój pień jak najdalej mógłby by zobaczyć co się dzieje poza jego okolicą.
Rozciąganie się było niezwykle męczące, dlatego miał ochotę wrócić już do normalnej postawy. Nie mógł się jednak poddać i zmęczonym wzrokiem rozejrzał się wokoło.
Leżały tu dziwne kamienie. Dąb nie za bardzo znał się na ich rodzajach, dlatego zwrócił się do jednego z nich będąc pewien, iż jest kamykiem złotym.
„Mój drogi”- Zaczął-„Czy nie chciałbyś zawrzeć ze mną sojuszu?”
„A o jakim sojuszu mówisz drogi Dębie?”- Ożywił się przedziwny kamień.
„Wraz z resztą z Was przeniesiecie się pod mą koronę i korzenie a ja zapewnię wam pewną opiekę i ciągłe ciepło”- Próbował przekonać ich wykończony Dąb.
„Dobrze”- Uśmiechnął się kamień-„Zwołam całe żelazo z lasu i osad ludzkich by przywędrowało pod Twoją koronę”
Masywny Dąb nie zdążył powstrzymać kamienia gdyż ten odbił się od ziemi i z krzykiem poszedł szukać swych braci.
Przerażony i załamany Dąb czekał dniami i nocami na przybycie tego, kogo wcale nie chciał.
Pewnego mroźnego dnia, gdy jego liście zaczęły spadać a śnieg pokrył okolice zauważył wśród drzew ogromną ilość kamieni skaczących w jego stronę. Jeden z nich podbiegł do niego.
„To my!”- Krzyknął i Dąb przypomniał sobie kamienia, z którym wcześniej rozmawiał- „Wszelakie żelazo naszej puszczy. Zwoływałem ich przez całe dwa lata”.
Zakłopotany dąb przyjął ofertę kamienia i wpuścił zwartą grupę pod swe kamienie.
Był załamany. Z trudem powstrzymywał łzy. Teraz nigdy nie udowodni sobowtórowi, że jest od niego lepszy!
Mijały dni, miesiące lata. Ludzie zaczęli kręcić się po puszczy w poszukiwaniu żelaza, lecz z nikąd go było. Powoli zaczęli zapominać, że coś takiego istnieje.
Tymczasem zadowolone kamienie leżały pod korzeniami Masywnego Dębu już od lat pomarszczonego od łez smutku. Dąb był tak załamany, że nie zauważył, iż stał się najmocniejszym i najwyższym dębem w lesie znacznie większym od pogrążonego we śnie podobnego drzewa dzięki właściwością magicznych kamieni. Jego liście nabrały przepięknego koloru, a gałęzie przeróżnych kształtów, pętli i zawijasów.
Pewnego dnia wysoki człowiek wraz z samicą tego samego gatunku dotarli do tej części lasu i zauważył leżący tu dziwny kamień tuż pod niezwykle wysokim dębem.
Człowiek podniósł go i przewrócił w ręce.
-Cóż to za dziwny kamień?- Zwrócił się do drugiej osoby.- Jestem kamieniarzem, lecz nigdy go nie widziałem.
-Spójrz!- Samica ludzka wskazała palcem na ziemię koło drzewa.- Tu jest ich bardzo wiele.
Ludzie ściągnęli z pleców swe torby i zaczęli wrzucać do nich żelazo. Były to nadzwyczaj duże torby, dlatego zmieścili w nich bardzo wiele cennego kamienia.
Zadowoleni ruszyli do przodu jednak żelazu nie spodobało się to, że muszą opuszczać ukochany dąb. Przedziurawiły, więc torby i powoli wyskakiwały na prawo i lewo tak regularnie, że ostatni kamień uciekł dokładnie chwilę przed dotarciem do osady.
Gdy ludzie zauważyli, że ich torby są zupełnie puste zaczęli szukać kamieni, lecz te schowały się w lesie albo pospiesznie wróciły pod dąb.
Teraz jednak musiały uważać. Gdy Dąb nareszcie, po wielu przepłakanych latach zwrócił uwagę na to jak pięknym się stał nagle jego kolory wyblakły a rozmiar znacznie się zmniejszył tak, że nikt nie mógł go już wyróżnić spoza innych. Co prawda wciąż był masywny i dostojny ale już nie tak jak wcześniej.
Dzięki temu wędrowcy nie znaleźli go już między innymi drzewami.
Czasami wygrzebywali zaszyte w lesie odłamki żelaza, lecz nie stało się ono tak popularne jak inne metale właśnie dzięki Masywnemu Dębowi.
Teraz ludzie opowiadają sobie legendę o Masywnym Dębie i Ukrytym Żelazie. Śmiałkowie do dziś wędrują po puszczach w jego poszukiwaniu. Magiczny metal jednak doskonale ukrył siebie i samo drzewo tak, aby nauczyć wszystkich by cieszyć się z tego, co się ma |
|
|
|
|