Autor Wiadomość
Ireath
PostWysłany: Sob 17:57, 15 Lip 2006    Temat postu:

Ze szczurem chodzi oto,że Banana kazała mi zmienić,że Marek będzie klonem szczura. Bowiem raz miał dwadzieścia lat,a za chwile dwadzieścia jeden. A Banana mówi,że klony szczura szybciej rosną ;D
Shanti
PostWysłany: Sob 17:55, 15 Lip 2006    Temat postu:

Super Wink jakim szczurem?
Ireath
PostWysłany: Sob 17:45, 15 Lip 2006    Temat postu:

Miło mi. A która przeróbka jest lepsza? Ze szczurem czy ta? ;P
BananaYoghurt
PostWysłany: Sob 16:42, 15 Lip 2006    Temat postu:

Kocham to opowiadanie :DDD
Ireath
PostWysłany: Sob 15:19, 15 Lip 2006    Temat postu: Przeróbka opowiadania.

Przerobiłam opowiadanie. Całkiem tak jakbym ja to napisała ;

-Znowu wydałaś tyle pieniędzy na ciuchy!- krzyknęła mama Alex, która znowu była pijana
-to były moje pieniądze!- wykrzyknęła Alex
-Oddawaj to!- warknęła na córkę i zaczęła wyrywać nową, żółtą sukienkę Alex
-Zostaw to!- broniła się bezradna dziewczyna, gdyż ona chuda i słaba miała zmierzyć się ze swoją otyłą, silną matką.
-I co zrobiłaś!- powiedziała Amanda, mama Alex, która była wysoką otyłą blondynką.
Na widok podartej sukienki córki. Już miała zamachnąć się nad słabą córką, która odziedziczyła brązowe włosy po ojcu, a brązowe oczy po matce.
-Nienawidzę Cię!- wrzasnęła na matkę Alex, która omijając rękę matki i wybiegając na podwórze.
-Wracaj tu, albo pożałujesz-wrzasnęła za córką Amanda i upadła na podłogę ,bo była bardzo pijana. Alex uciekła do swojego chłopaka, który zawsze udzielał jej azylu, gdy matka pijana miała ją uderzyć
-Marek!- zawołała Alex chłopaka siedzącego na hamaku przed średniej wielkości, kwadratowym domem, pomalowanym na biało.
-Znowu?- zapytał chłopak o czarnych oczach i blond włosach i przytulił dziewczynę
-Tak-odpowiedziała Alex i zaczęła płakać w niebieską koszulę Marka
-O co tym razem?- zapytał się Alex, głaszcząc ją po głowie
-O łaja!- wrzasnęła Alex, gdyż coś ostrego przejechało jej po głowie-kupiłam sobie nową sukienkę, ale ona, ona…-nie dokończyła, bo zaczęła płakać jeszcze głośniej nie mogąc wydobyć z siebie ani słowa.
-Nie płacz, cicho-uspokajał ją Marek głaszcząc ją po głowie jak kota
-Dziękuję wyszeptała Alex i razem z Markiem poszli w kierunku haka. Gdy usiedli powiedziała:
-Ja nie chcę tam wracać-powiedziała wskazując ruchem głowy starą przyczepe w której mieszkała.
-Zostaniesz dzisiaj u mnie-powiedział chłopak
-Dziękuję-wyszeptała Alex i jeszcze mocniej przytuliła się do chłopaka trzymając jego koszulę z całej siły z obawy, że mógłby ją zostawić tak jak ojciec.
Jej ojciec po urodzeniu się córki, opuścił żonę i nie wiadomo co się z nim stało. Po odejściu męża Amanda zaczęła pić i w ogóle nie zajmowała się córką. Tylko babcia Alex zlitowała się nad wnuczką i zaopiekowała się nią.
-Nie płacz już-powiedział Marek i podniósł wysoko głowę Alex patrząc w jej wielkie, brązowe oczy. W jego oczach widać było zrozumienie i dojrzałość.
-Ale ja nie mogę przestać-wyszeptała próbując nie patrzeć w jego oczy, ale nie mogła…
-Mieszkam sam, zostaniesz u mnie-powiedział zdecydowanie
-Ale…-chciała coś powiedzieć
-żadnego ale-powiedział i pocałował Alex namiętnie. To był jej pierwszy pocałunek. Miała dopiero 16 lat, a już czuła, że Marek jest tą drugą połówką, ale nigdy mu nie powiedziała o tym.
-przepraszam-wyszeptał Marek, gdy skończyli się całować i zauważył dziwny wyraz oczu u Alex
-Nie masz za co-powiedziała Alex i nieśmiało spojrzała mu w oczy
-Jesteś głodna-powiedział Marek słysząc burczenie w brzuchu Alex
-Nie przejmuj się mną-wyszeptała Alex, bo nie potrafiła powiedzieć: „Nie jestem głodna” nie mogła okłamać tych oczu …
-Chodźmy coś zjeść-powiedział Marek i trzymając rękę Alex poszli do kuchni,która była niezbyt duża, ale za to schludna. Była biała, na środku leżał duży czerwony dywan.
-Na co masz ochotę?- zapytał Marek
-Na coś nisko kalorycznego-wyszepnęła Alex, która była nieśmiała
-Nie ma jesteś strasznie chuda. Dzisiaj zjesz porządny obiad, nawet modelka czasami musi zdrowie przełożyć nad dietę-powiedział i wyjął z zamrażarki kotleta schabowego, kalafiora i ziemniaki
-Ja nie zjem tego-powiedziała
-Zjesz-powiedział zdecydowanym tonem i zaczął nakładać spore porcje.
-Ja nie dam rady tego zjeść-powiedziała Alex, gdy Marek położył przed nią talerz
-To Ci pomogę-powiedział i zaczął kroić kotleta Alex, gdy skończył zaczął karmić Alex, a ona w ogóle się nie sprzeciwiała. Czyżby to zasługa jego oczu? Czy wewnętrzna słabość? Nie wiem ja, ani Alex, po prostu nie mogła…
-Idź sam jedz, ja dam sobie radę-w końcu powiedziała mu to co chciała od samego początku tego jak zaczął ją karmić. Nic nie odpowiedział tylko poszedł i usiadł przy swoim miejscu i zaczęli jeść w milczeniu. Marek co jakiś czas zerkał w stronę Alex, patrząc czy je. Alex jadła, spokojnie, wolno przeżuwała jedzenie. Tak dobrego jedzenia jeszcze nigdy nie jadła. Zapomniała, że modelka nie powinna jeść kotleta, która ma 355 kalorii. Gdy miała już ostatni kawałek kotleta wsadzić do ust, przypomniała to sobie i zatrzymała kotlet przed ustami.
-Co się stało?- zapytał Marek
-ten kotlet, którego zjadłam miał 355 kalorii-wyszeptała
-to jeszcze pięć kalorii Ci nie zaszkodzi-powiedział, a Alex zjadła ten ostatni kawałek-Co to?- zapytała Alex wyjmując z jedzenia dużo, szarych włosków.
-Ja już kończę-powiedział Marek wkładając do ust także ostatni kawałek kotleta. Udawał, że nie słyszał ostatniego zdania.
-Idziemy po twoje rzeczy-powiedział Marek wkładając talerze do zlewu.
-Ja tam nie wrócę-powiedziała stanowczo, ale cicho
-Idziesz ze mną-powiedział Marek, a Alex wstała i nic nie mówiąc z opuszczoną głową poszła w kierunku drzwi, gdzie stał Marek.
-Przepraszam- wyszeptał-ale muszę-i nic nie mówiąc doszli do przyczepy, która była „domem” Alex.
-Co jej jest?- zapytała Alex na widok matki leżącej na podłodze, niby była dla niej zła i ją biła ,ale przecież to ona urodziła Alex…
-uderzyła się w głowę-powiedział Marek i zadzwonił po pogotowie
-Mamo-wszeptała Alex, a w jej oczach znowu pojawiły się łzy, podeszła do swojej rodzicielki
-Córciu przepraszam. Ale weź mi stąd tego szczura!- wyszeptała pierwsze zdanie, a drugie wykrzyknęła wskazując na Marka. To były jej ostatnie słowa…
-Jedzie karetka-powiedział Marek podchodząc do Alex
-Za późno-powiedziała ze łzami spływającymi jej po policzku
-Przykro mi-wyszeptał Marek i przytuliwszy się do niej pocałował ją w policzek
- Już za późno-powiedział lekarz, po obadaniu Amandy
-Wydaje mi się, że pani jest niepełnoletnia-powiedział lekarz
-Tak-wyszeptała Alex
-A gdzie pani ojciec?- zapytał lekarz
-Nie wiem- wyszeptała Alex i wtuliła się w Marka
-ma pani jakąś rodzinę?- zapytał lekarz
-mogę pana na chwilę poprosić?- spytał Marek
-Oczywiście-odpowiedział lekarz
-Poczekaj tu-powiedział Marek zatrzymując palce łzę płynącą z tych wielkich, brązowych oczu, które należały do tej pięknej panny
-dobrze-odpowiedziała i usiadła na podłodze lekarz z Markiem wyszli na dwór i o czymś rozmawiali pół godziny.
-Dziękuję bardzo-usłyszała tylko Alex z tej rozmowy, gdy lekarz wracał z Markiem
-idziemy zabrać twoje rzeczy-powiedział dwudziesto letni chłopak biorąc za rękę Alex, która o nic nie pytała była za słaba.
-Mogę wiedzieć co ze mną będzie?- zapytała cichutko Alex i zemdlała. To było za dużo jak dla takiej słabej osoby.
-Choć Alex-wyszeptał Marek i wziął na ręce i gdzieś zaniósł.
-Gdzie ja jestem?- zapytała Alex, sama nie wiedziała kogo zapytała, ale bardzo się zdziwiła, gdy obudziła się na miękkim łóżku
-Wreście się obudziłaś-wyszeptał Marek i pocałował namiętnie Alex, która jeszcze nie do końca się obudziła
-Gdzie ja jestem, co tu robię?!- wykrzyknęła Alex siadając na łóżku
-Namówiłem lekarza, żeby pozwolił ,że ja się tobą zaopiekuję jestem pełnoletni mam dwadzieścia jeden lat-powiedział Marek z uśmiechem
-Co masz przecież dwadzieścia lat!- zauważyła Alex, ale Marek nic nie słyszał.
-Pogrzeb jest w niedziele, ale do tego jeszcze daleko. Ja już pracuję ,a ty będziesz mieszkać ze mną, będziesz się uczyć i będziesz musiała jakoś ze mną żyć-powiedział Marek starając się na lekki uśmiech.
-Dobrze-powiedziała Alex i pocałowała Marka
-A to za co?- zapytał
-za to, że jesteś-wyszeptała Alex i pocałowała go jeszcze raz. Ale po tym pocałunku wyjęła coś dziwnego. Jakby wąsik.
-A teraz poczekaj-powiedział Marek po skończonym pocałunku i gdzieś poszedł. Alex słyszała jak zachodził na dół, a potem do góry. Aż w końcu pojawił się Marek z tacą na której leżało śniadanie.
-Ty sobie zjedz, a potem się idź ubierz-powiedział Marek i wskazał na otwartą szafę w której były poukładane ubrania. Te ubrania należały do Alex. Gdy Alex zjadła przyrządzone bułki, herbatę i banana, zostawiła tylko batonika. Poszła się ubrać.
Założyła czarną sukienkę na ramiona, która sięgała za kolana.
-Pięknie wyglądasz-powiedział zachwycony Marek, bo naprawdę Alex wyglądała przepięknie w tej czarnej sukni. Niektórzy mówią, że czarny nie pasuje do brązowego, ale w wypadku Alex było inaczej. Jej brązowe włosy opadające na ramiona. Jej brązowe oczy błyszczące od promieni słonecznych, które wpadały przez okno. Jej zaróżowione policzki od płaczu…
-Poczekaj-powiedział Marek do stojącej na schodach Alex. Alex wywnioskowała z ruchu jego ręki i słów, że ma nieporuszona zostać na swoim miejscu. Po chwili zjawił się Marek z aparatem i bukietem czerwonych róż. Podał róże Alex i zrobił jej zdjęcie, które jak się potem okazało wygrało konkurs fotograficzny na najładniejsze zdjęcie Polski i wkrótce miało się zmierzyć w konkursie na najlepsze zdjęcie w Europie.
-Te róże są dla Ciebie-powiedział Marek, gdy zrobił zdjęcie
-Dziękuję-powiedziała Alex.
-A teraz choć porozmawiamy
-Dobrze-powiedziała Alex i wsadziła róże do wazonu, a potem powędrowała na dwór do Marka. Na dworze słońce ,grzało mocno, był środek lata 21 lipiec. Alex i Marek rozmawiali aż do obiadu. Po zjedzeniu poszli na spacer. A potem do restauracji na kolację. Miło minął im dzień. A także kolejne dni, aż do pogrzebu Amandy.
Alex ubrała się w to samo co była pierwszego dnia mieszkania u Marka. Pogrzeb się odbył uroczyście. I minął miło. Nie było dużo gości. Parę przyjaciół Amandy. Nikt z rodziny. Po pogrzebie szybko minęły wakacje, a potem przyszła szkoła. Alex uczyła się dobrze. Nic nadzwyczajnego się nie działo przez długie miesiące. Alex znalazła przyjaciół, była szczęśliwa, ale nadal pamiętała o swoim marzeniu i nadal pragnęła je spełnić. Tak minęły trzy lata. Alex miała wspaniałą osiemnastkę. Ukończyła liceum bardzo dobrze. Była szczęśliwa, po liceum nie poszła na studia, ale zaczęła szukać firmy, która spełniłaby jej marzenia. Wreście znalazła dużą firmę. I spróbowała.
-Dzień dobry-powiedziała nieśmiało do sekretarki.
Jest pani umówiona?- Zapytała nie miło sekretarka
-Nie ,a kiedy jest najbliższy termin wolny?- zapytała trochę zestresowana
-Za trzy miesiące-odpowiedziała bez zastanowienia sekretarka i Alex poszła szukać gdzie indziej. W końcu znalazłam dużą firmę, gdzie szukali modelek. Spróbowała i udało się.
-Jak Ci poszło?- zapytał Marek słysząc śpiew Alex
-Mam prace-powiedziała i rzuciła mu się na szyję
-Wiedziałem, że Ci się uda-powiedział Marek i gorąco pocałował Alex
-Jutro o 23:30 mam być gotowa, więc mam przyjść o 22:30-powiedziała Alex i pocałowała Marka jeszcze goręcej niż Marek ją. Marek zaczął masować ją po pośladkach, ale gdy pocałunek się skończył on też przestał.
-Podwieźć Cię jutro?- zapytał Marek
-Jak chcesz-powiedziała dziewiętnasto letnia dziewczyna
-Teraz idź coś zjeść-powiedział Marek
-Jak już to tylko warzyła-powiedziała Alex, a Marek nawet nie kazał jej jeść mięsa, bo wiedział, że teraz to się na nic nie zda. Wreście nadszedł ten dzień, Alex miała wystąpić, ale wcześniej na odwagę wypiła dwa drinki. Alex miała założyć czerwoną ,długą suknię od kolan w dół była przezroczysta. Gdy Alex ją włożyła wyglądała prze cudnie, Marek zrobił jej zdjęcie, ale nawet to zdjęcie nie zajęło by pierwszego miejsca w konkursie europy jak tamto poprzednie zrobione pierwszego dnia mieszkania Alex u Marka.
-I jak?- zapytała się Alex
-Pięknie-powiedział Marek i ją pocałował
-Jesteś pijana!- wykrzyknął, gdy poczuł zapach alkoholu
-Tylko dwa drinki na odwagę-powiedziała Alex, a Marek nic nie powiedział tylko wzruszył ramionami.
-Teraz ty-powiedziała do siebie Alex i wyszła na scenę, światła aparatów oślepiły ją i poczuła dziwne kręcenie w głowie. Szła zygzakiem, ale ona tego nie widziała w pewnej chwili upadł nieprzytomna na podłogę. Marek, który stał z tyłu przepchnął się do przodu i podbiegł do niej zaraz ją zabrał i zadzwonił po karetkę. Gdy byli w szpitalu i lekarz wyszedł z sali gdzie badał Alex.
-Jak z nią?- szybko zapytał lekarza Marek, który czekał pod salą
-Nie jest najlepiej. Wszystko zależy od niej. Może pan do niej wejść-powiedział lekarz i odszedł
-Alex-szeptał Marek, ale odpowiedziała mu głucha cisza
-Jeśli umrzesz ja się zabiję-powiedział cicho, ale tak zdecydowanie, że czuło się iż mówi prawdę. Marek po tych słowach popłakał się jak dziecko.
-Kocham Cię, kocham Cię od pierwszego wejrzenia- szeptał, a łzy coraz mocniej leciały mu z oczu, po policzku, aż spadały na twarz lekko uśmiechniętej Alex.
-Tylko dla Ciebie żyję-wyszeptał
-Gdyby nie ty dawno bym się zabił. Chciałem to zrobić tam w parku. Jak widziałaś mnie na moście chciałem skoczyć, lecz…nie skoczyłem, bo zobaczyłem Ciebie-powiedział i przytulił się do piersi swojej ukochanej
-Dlaczego teraz mi to robisz?! Dlaczego?!- wykrzyknął Marek i już nic nie mówił…tylko płakał. Płakał jak małe dziecko najpierw godzinę, potem dwie… Aż zasnął. Gdy się obudził, nie był już w sali, w której leżała Alex. Obudził się w jakiejś innej Sali, gdzie nie było Alex. Wstał i zauważył, że za drzwiami ktoś stoi. Podszedł do drzwi i je otworzył. Zobaczył lekarza rozmawiającego z pielęgniarką. Nie mieli zadowolonych min.
-Pan jest Markiem Strzep?- zapytał lekarz
-Tak. Co jest z Alex?- odpowiedział Marek
-Ona, ona…-zaczęła pielęgniarka, ale nie dokończyła, bo Marek szybkim krokiem wyszedł ze szpitala. Poszedł do parku. Przez park płynęła rzeka. Marek znalazł jakiś ciemny kamień i trzymając go w rękach skoczył. Utopił się. „Alex umarła” to były jego ostatnie słowa. Ale Alex nie umarła. Pielęgniarka chciała powiedzieć, że zapadła w śpiączkę. Gdy Marek skoczył do rzeki obudziła się. I zapytała ;
-Gdzie Marek
-Marek wyszedł ze szpitala-odpowiedziała pielęgniarka, po poproszeniu doktora do pacjentki. Idę do niego-powiedziała Alex i nie wiedząc czemu poszła do parku. Ale nie tym samym wejściem co Marek, wejściem które było po przeciwnej stronie parku. Sama nie wiedziała czemu skierowała się w stronę rzeki. I tam zobaczyła Marka. Nieżywego Marka leżącego na brzegu. Szybko podbiegła do niego i widząc, że już nie ma dla niego ratunku. Wzięła kamień, który leżał obok, i uderzyła się nim w głowę. Z taką siłą, że umierała w wielkich męczarniach. Najpierw poczuła, że kręci się jej w głowie. Poczuła przenikliwy ból. Potem straciła przytomność i czuła wzrastający ból. A potem, potem nic już nie czuła. Umarła. Potem okazało się, że ten kamień, którym popełniła samobójstwo był tym samym kamieniem, którym Marek odebrał sobie życie…

Powered by phpBB Š 2001 phpBB Group
phpBB port v2.1 based on Tom Nitzschner's phpbb2.0.6 upgraded to phpBB 2.0.4 standalone was developed and tested by:
ArtificialIntel, ChatServ, mikem,
sixonetonoffun and Paul Laudanski (aka Zhen-Xjell).

Version 2.1 by Nuke Cops Š 2003 http://www.nukecops.com